Zwolnienie do 600 osób zapowiedziały Zakłady Chemiczne Zachem S.A. w Bydgoszczy – poinformował Urząd Pracy. Firma wygasza produkcję chemikaliów, po sprzedaniu praw do głównego wyrobu niemieckiemu koncernowi BASF.
Jak poinformował w piątek Tomasz Zawiszewski z Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy, w przekazanym mu piśmie zarząd Zachemu zapowiedział zwolnienie do 31 marca 2013 roku od 593 do 600 osób. Z informacji Urzędu wynika, że teraz firma zatrudnia 695 osób.
Zarząd Ciechu, który jest większościowym udziałowcem Zachemu, zdecydował w tym roku o zaprzestaniu produkcji TDI, podstawowego produktu Zachemu, i sprzedaniu niemieckiemu koncernowi BASF listy dotychczasowych klientów oraz całej związanej z tym produktem technologii i patentów; zobowiązał się również do niepodejmowania produkcji TDI w ciągu trzech lat.
Związkowcy z Zachemu uważają, że oznacza to likwidację ich firmy. Z informacji przekazanych przez Ciech wynika, że Zachem nadal będzie formalnie istnieć, ale jego działalność sprowadzać się będzie do sprzedaży energii, oczyszczania ścieków i zagospodarowania lub zbycia nieruchomości pozakładowych w Bydgoszczy.
„To nie jest restrukturyzacja, ale likwidacja tej firmy. Pracę straci nie tylko 600 osób z Zachemu, ale także pracownicy spółek, które są ściśle z powiązane z jego dotychczasową produkcją – szacujemy, że bez pracy zostanie około dwóch tysięcy osób” – podkreślił w piątek Leszek Walczak, przewodniczący Regionu Bydgoskiego NSZZ „S”.
Związkowców oburza, że nikt z zarządu Ciech S.A., będącego właścicielem Zachemu, nie zadbał, by zabezpieczyć interesy załogi zakładu.
„Dowiadujemy się, że BASF, któremu sprzedano TDI, ma budować koło Wrocławia zakład produkujący TDI, w którym zatrudni 400 osób. Dlaczego w umowie nie zagwarantowano, by zrobił to w Bydgoszczy?” – pytał Andrzej Werner, lider zakładowej NSZZ „S”.
Załoga Zachemu i reprezentujący ją związkowcy winą za niekorzystne dla pracowników zmiany w zakładzie obarczają władze państwowe. Leszek Walczak przypomniał, że Skarb Państwa ma wprawdzie mniejszościowy pakiet w Ciechu, ale dysponuje większością głosów w jego radzie nadzorczej.
„Jeśli firma pada, bo jest źle zarządzana, to odpowiada za to zarząd i rada nadzorcza oraz właściciel, a nie pracownicy, którzy robili, co do nich należało. W przypadku Zachemu co najmniej od 2006 roku zmiany w zarządzie związane były ze zmianami w układzie politycznym, więc i odpowiedzialność za losy firmy obciąża także polityków” – zaznaczył Walczak.