Wdrażanie technologii wychwytywania i składowania CO2 pod ziemią jest jedyną racjonalną metodą ograniczenia emisji gazów cieplarnianych – przekonywali uczestnicy odbywającego się w Warszawie biznesowego forum Climate Solutions, towarzyszącego szczytowi COP19.
Technologia CCS (Carbon Capture and Storage) jest promowana przez środowiska biznesowe jako jeden ze sposobów ograniczania emisji CO2 do atmosfery. Polega ona na wychwyceniu różnymi metodami CO2, powstającego w wyniku spalania paliw kopalnych, skroplenia, przetransportowania do miejsca składowania i wtłoczenia do izolowanej formacji geologicznej w celu trwałego przechowania.
Przeciwni CCS są ekolodzy, którzy uważają, że należy w ogóle zrezygnować z węgla jako surowca energetycznego i zastąpić go odnawialnymi źródłami, które nie powodują emisji gazów cieplarnianych.
Odpowiedzialny za kwestie klimatyczne w Shellu David Hone mówił na poniedziałkowym forum Climate Solutions, że emisja CO2 ze spalania węgla rośnie na każdym kontynencie. Przypomniał, że Indie mają w planach rozbudowę dwóch elektrowni węglowych, które będą działać przez kolejnych 50 lat i w tym czasie wyemitują do atmosfery 2,5 mld ton dwutlenku węgla.
„To tylko jeden przykład, a w samej Azji jest kolejnych trzydzieści podobnych” – podkreślał przekonując, że jedyną odpowiedzią na takie działanie jest właśnie upowszechnienie instalacji wychwytywania i przechowywania CO2.
Przyznał, że nie ma wątpliwości, iż energie z odnawialnych źródeł czy atomu muszą odgrywać coraz większą rolę na świecie, ale – w jego ocenie – teraz nie ma możliwości, by zrezygnowano z węgla czy innych paliw kopalnianych jako surowca energetycznego.
Szef afrykańskiego giganta energetycznego ESKOM Zola Tsotsi ocenił, że rozwiązania na rzecz ograniczania emisji są gotowe, teraz jednak potrzeba działań w obszarze politycznym, by biznes mógł bez obaw inwestować w CCS.
„Czy musimy czekać na (…) katastrofę zanim wszyscy zrozumieją, w jakim kierunku powinniśmy pójść” – pytał retorycznie.
Natomiast Philippe Joubert, dyrektor zarządzający Światowej Rady Biznesu na rzecz Zrównoważonego Rozwoju (WBCSD) zaznaczał, że nie chodzi o konkurowanie z odnawialnymi źródłami energii, które też powinny mieć wsparcie rządu. „Te rozwiązania są konieczne, jeśli chcemy, aby (światowa) emisja CO2 była niższa niż trylion ton” – wskazywał.
Światowa Rady Biznesu na rzecz Zrównoważonego Rozwoju ustanowiła w Warszawie działania, które biznes powinien podjąć przed 2020 r. ws. ochrony klimatu. Platforma Action 2020 przewiduje poza rozwojem CCS, zwiększanie obszarów lasów, rozwój miast „zeroemisyjnych”, a także rozwój niskowęglowych źródeł energii.
Jens Dinkel z Siemensa podkreślał, że miasta w 2030 r. będą odpowiadały za 70 proc. emisji. Ale – jak wynika z jego prezentacji – ten poziom może zostać obniżony do 23 proc., jeśli idea „zeroemisyjnych miast” będzie wdrażana. Tłumaczył, że chodzi o rozwój metropolii, w których podstawowym paliwem będzie energia elektryczna z niskoemisyjnych źródeł i zwiększanie efektywności energetycznej budynków.