Za 3 lata we wschodniej Polsce ma powstać pierwsza w Europie elektrownia zasilana algami (glonami). Wyprodukowany w niej ekologiczny prąd wystarczy dla 80-tysięcznego miasta. Jeśli pionierski projekt zakończy się sukcesem, w innych częściach kraju staną identyczne elektrownie.
Z glonów produkowane są już biopaliwa do tankowania samochodów i samolotów. Ale elektrownia napędzana algami to całkowita nowość.
Projekt, jak dotąd, trzymany jest w ścisłej tajemnicy. Polska spółka, wraz z zagranicznymi inwestorami, planuje zbudować elektrownię we wschodniej części kraju. Jej moc wynosić ma 53 MW energii brutto, z czego 11 MW zużywane będzie na obsługę samego zakładu. Pozostałe 42 MW sprzedawane będą do sieci elektroenergetycznej, a taka moc wystarczy, by zaspokoić potrzeby 80-tysięcznego miasta.
– Aby uzyskać taką samą moc z biopaliwa tradycyjnymi metodami, trzeba by zasiać 45 tys. hektarów rzepakiem. Plantacja z alg zajmie 5 ha – mówi Tadeusz Zakrzewski, prezes Krajowej Izby Biopaliw, który doradza inwestorom.
Tak duży skok wydajności umożliwić ma pionierska technologia. Algi hodowane będą w zrobionych z żywicy ośmiometrowych silosach wypełnionych wodą. W takich warunkach rośliny te bardzo szybko rosną, wykorzystując proces fotosyntezy. W praktyce oznacza to, że „plony” zbierane będą co 8 godzin, a więc trzy razy na dobę, a nie raz do roku, jak w przypadku rzepaku. Aby przyśpieszyć przyrost alg, warto będzie poświęcić nawet jedną piątą produkowanego przez nie prądu, którym silosy mają być podświetlane w nocy.
Inwestorzy liczą na to, że zerowa emisyjność nowej elektrowni stanie się kluczem do jej sukcesu ekonomicznego. Producenci czystej energii, oprócz rynkowej ceny, zarabiają też na zielonych certyfikatach. Dzięki temu szacowana na 140 mln euro inwestycja ma się zwrócić w ciągu kilku lat. Elektrownia może być gotowa już w 2011 r..