Wywiad ze Stanisławem Świderskim – redaktorem naczelnym portalu branżowego dzwignice.info
Jak zrodził się pomysł portalu dzwignice.info?
Przez wiele lat zarówno ja, jak i koledzy z branży, w swojej działalności próbowaliśmy nawiązać współpracę z różnymi tytułami prasowymi, ale po kilku epizodach okazywało się, że ten przekaz jest mało skuteczny i źle adresowany.
Branża dźwignicowa jest bardzo specyficzna. Obejmuje ona ponad 20 segmentów dostarczających urządzenia transportu bliskiego, jak: suwnice, wciągniki, wciągarki, żurawie wieżowe, żurawie samojezdne i przeładunkowe, dźwigi i schody ruchome, wózki widłowe, czy podesty ruchome, które pracują we wszystkich branżach gospodarki, ale jednocześnie są od tych branż odrębne.
Jak się okazało, kierowanie przekazu do mediów adresowanych do branży gospodarki, która wprawdzie nie może obejść się bez urządzeń dźwignicowych, ale której zainteresowanie koncentruje się na zupełnie innych problemach (jak np. budownictwo, produkcja stali, logistyka czy wybrana branża przemysłu) było nieskuteczne. Nie miało też większego sensu kierowanie przekazu do 2-3 tysięcy stałych prenumeratorów wybranego segmentu (jak np. wózki widłowe czy dźwigi), ciągle tych samych i nie zawsze zainteresowanych tak szerokim spektrum urządzeń.
Wtedy zrodził się pomysł, aby odwrócić sytuację i powołać do życia centrum informacyjne branży dźwignicowej w postaci portalu branżowego dla poszukujących nowych i używanych produktów, usług, części, komponentów, fachowych porad, pracy w branży itp. Portal branżowy to przegląd rynku do którego jesteśmy przyzwyczajeni jako klienci. Najpierw chcemy zobaczyć wszystko to, co nas interesuje, a potem wybierać. Filtry branżowe nam to bardzo ułatwiają.
Dlaczego nie ma na rynku wydawniczym papierowej wersji dzwignice.info?
Wersje papierowe dają niezastąpiony efekt w chwili, w której bierze się je do ręki, jednak po 2-3 latach, gdy chcemy coś szybko znaleźć, czeka nas dużo trudu, nierzadko zakończonego fiaskiem. Zgromadzone w biurze są niedostępne wtedy kiedy trzeba. Portal branżowy to informacje selekcjonowane i filtrowane, dostępne online z każdego miejsca i o każdej porze. W ciągu 4 lat ilość naszych czytelników na smartfonach wzrosła z 15 do 40% i dalej rośnie, a ponad 30 procent ruchu to ruch poza godzinami pracy.
Dlaczego do tej pory branża dźwignicowa nie miała swojego medium poruszającego jej problemy?
Do 1990 r. istniały 3 firmy i 3 katalogi produktowe. Dopiero po roku 1990 nastąpiła zmiana struktury i powstało kilkadziesiąt małych firm, które zbudowały swoją odrębność w oparciu o komponenty zagranicznych marek. Po uwolnieniu rynku usług powstało też wiele firm serwisowych, montażowych i remontowych związanych z branżą dźwignicową. Dalej jednak ten rozwój w kierunku konsolidacji branży nie nastąpił. Dlaczego? Dlatego, że międzynarodowe koncerny, po wstąpieniu Polski do EU, przechwyciły firmy o największym potencjale rynkowym, tworząc z nich spółki córki, które mają za zadanie realizować ich globalne strategie. Na polskim rynku ścierają się więc interesy wielu liderów rynku globalnego i panuje chaos informacyjny, który nasz portal stara się uporządkować. Coraz więcej firm rozumie potrzebę aktywnej obecności w Internecie. Zapotrzebowanie na rzetelne informacje branżowe jest bardzo duże. W ostatnim miesiącu mieliśmy ok. 30 tysięcy sesji, ze średnim czasem pobytu na stronie wynoszącym ok. 6 minut.
Jak postrzega Pan efekty globalizacji na polskim rynku? Czy klienci są tego świadomi?
Coraz częściej klienci piszą do nas, żeby im pomóc, bo np. ich dotychczasowy dostawca unika złożenia oferty na urządzenia, które dostarczał im przed 5 laty. Nie chce zaoferować części zamiennych lub oferuje je w cenach zaporowych, co prowadzi do wniosku, że lepiej byłoby kupić nowe urządzenie. To są efekty globalizacji, które klienci odczuwają na własnej skórze. Rodzi to w nich frustrację i zaczynają zmieniać podejście do globalnych graczy. Klienci są coraz bardziej świadomi, że po przejęciach firm następuje wygaszanie linii produktowych, a nowe produkty pojawiają się ze znacznie wyższą ceną i nierzadko niższą trwałością.
Czy ta branża potrzebuje takich środków przekazu? Czy świadomość dotycząca promocji i budowania wizerunku jest wystarczająco wysoka?
Jesteśmy na etapie zachłyśnięcia się Internetem, wyszukiwarką Google i reklamami Adwords.
Jednak ilość informacji dostępnych w Internecie rośnie w postępie geometrycznym i mimo ciągłych zmian algorytmów przez Google coraz trudniej jest wyłowić te najcenniejsze, a jednocześnie czas dotarcia do nich rośnie. To duża szansa dla portali tematycznych, które gromadzą/grupują/filtrują informacje w usystematyzowany sposób. Rolą portalu branżowego jest między innymi dostarczanie informacji w zakresie najnowszych i najnowocześniejszych rozwiązań oraz sposobów ich zaimplementowania w formie tzw. case studies. Mam na myśli dostarczanie czytelnikom wiedzy, jak można pewne problemy rozwiązywać oraz doradzanie w fazie eksploatacji. Jest to szansa na budowanie wizerunku przez polskie firmy z naszym udziałem i z niewielkim wysiłkiem na dotarcie do potencjalnych klientów. Nasi czytelnicy chcą wiedzieć na bieżąco, co się dzieje w branży o czym świadczy fakt, że mamy ok. 4 tysiące odbiorców naszego newslettera.
Czyli portal prowadzi działalność stricte informacyjną?
Nie tylko. Zbieramy również opinie od naszych czytelników o ich problemach, za pośrednictwem ankiet konsultacyjnych. Badamy jak układa się ich współpraca z dozorem technicznym. Reagujemy na bieżąco na sygnały z rynku i wspieramy eksploatujących w rozwiązywaniu ich problemów. Naszą ambicją jest zgromadzenie wszystkich firm i ich ofert na jednej platformie branżowej. Postępująca od kilku lat cyfryzacja coraz bardziej się rozpędza, widać to we wszystkich sektorach gospodarki. Zapoznanie się i akceptacja świata cyfrowego jest warunkiem przetrwania dla małych i średnich firm. Dzwignice.info jako portal branżowy chce im w tym pomagać.
Co jest aktualnie najbardziej palącym problemem branży dźwignicowej?
Najbardziej palącym problemem jest w bieżącym roku kwestia resursu. Rynek wtórny po wejściu do Unii Europejskiej skorzystał z szeroko otwartych drzwi dla używanych urządzeń transportu bliskiego. I nie ma w tym nic złego. Spowodowało to jednak napływ dużej liczby urządzeń, które powinny być zezłomowane na miejscu, a nie przywożone do Polski. W tej sytuacji wprowadzenie obowiązku kontroli wykorzystania resursu było niezbędnym przedsięwzięciem, jeśli nie chcemy się pozabijać w przyszłości. Obowiązek kontroli resursu był wpisany w DTR większości producentów dźwignic już od 30 lat, zgodnie z dyrektywami FEM, jednak nie był przestrzegany ani przez eksploatujących ani egzekwowany przez dozór techniczny. Kiedy eksploatujący zaczęli czytać swoje instrukcje eksploatacji
okazało się, że duża część producentów UTB nie podaje/przestała podawać jaka jest projektowana trwałość eksploatacyjna urządzenia oraz kiedy należy przeprowadzić przegląd specjalny i remont kapitalny. Eksploatujący piszą do nas, że mają duży problem, z pozyskaniem tych informacji od producentów. Staramy się im pomagać udostępniając na naszych stronach kalkulatory resursu, interpretacje oraz podejmując interwencje u producentów.
Globalni liderzy mają swoje europejskie lub światowe media. Do kogo zatem skierowana jest oferta polskiego portalu?
Jeżeli pominiemy marki o międzynarodowym zasięgu, to i tak pozostaje ponad 3 300 firm działających w branży na polskim rynku i dla polskiego klienta. Problematyka branży dźwignicowej dotyczy również firm eksploatujących urządzenia dźwignicowe, a tych jest w Polsce ponad 177 000. Firmy dźwignicowe powinny w sposób systematyczny budować swój wizerunek, bo w wyniku postępującej globalizacji rodzi się dla nich szansa – polski klient zaczyna szukać partnera tu, na rynku lokalnym, z którym ułoży sobie szersze relacje niż to wynika ze strategii globalnych graczy.
Portal dźwignice.info to centrum informacyjne branży, którego oferta skierowana jest do polskich firm produkujących, serwisujących, naprawiających, wynajmujących oraz dla ich klientów. Zapraszamy do wykorzystania portalu branżowego jako narzędzia do promocji własnej firmy, niewielkim kosztem i z dużym zyskiem. Musimy mieć świadomość, że w epoce cyfryzacji formuła B2B właściwie przekształciła się w formułę H2H (Human to Human). Ofertę przygotowuje konkretny człowiek i decyzję o zakupie podejmuje konkretny człowiek.
W wyniku cyfryzacji producent nie wie, kiedy jego potencjalny klient rozpoczyna proces zbierania informacji, selekcjonowania, wyszukiwania case studies, które pasowałyby do jego potrzeb. Dlatego obecność w portalu branżowym, przedstawienie produktów i opisanie własnych realizacji jest skorzystaniem z szansy na wygraną.