Warszawski system ciepłowniczy – jeden z największych w Europie

    Studenci Politechniki Warszawskiej porównali warszawski system ciepłowniczy z innymi systemami europejskimi. Pod uwagę wzięli takie miasta jak Kopenhaga, Monachium, Sztokholm, Wiedeń i Praga. Autorzy, oprócz charakterystyki miejskich sieci ciepłowniczych, wskazali także, w jakich kierunkach będą się one rozwijać w najbliższych latach i jaka jest ich przyszłość.

    Warszawski system ciepłowniczy to jeden z największych i mających najdłuższą historię systemów w Europie. Wyróżnia się długością rurociągów – liczy ponad 1700 kilometrów rur -jest to mniej więcej odległość z Warszawy do Paryża. Z omawianych w raporcie systemów ciepłowniczych, pod względem długości, na drugim miejscu plasuje się Praga (1365 km), a na trzecim Wiedeń (1117 km).

    – Warszawski system ciepłowniczy, pomimo że należy do największych w Europie, notuje jedne z mniejszych strat ciepła, co świadczy o jego wydajności – wyjaśnia Adam Smyk, ekspert Warszawskiego Ciepła, który czuwał także nad merytorycznym kształtem raportu.

    Porównując miasta pod kątem pokrycia zapotrzebowania na ciepło, Warszawa znajduje się na drugim miejscu (zaspokaja 80 proc. potrzeb cieplnych stolicy), zaraz po Kopenhadze (90 proc.). Dalsze pozycje zajmują: Sztokholm (60 proc.), Monachium (25 proc.) i Wiedeń (32 proc.).

    Większość sieci, w tym warszawska, zasilanych jest gorącą wodą. Monachium, czy w mniejszym stopniu Kopenhaga, używają pary wodnej do ogrzewania, ale obecnie od tego odchodzą.

    – System ten jest niekorzystny, ponieważ występują w nim duże straty ciepła, a rury stosowane w sieci parowej są droższe, co przekłada się na wyższe koszty eksploatacji – tłumaczy Piotr Brzeziński z Politechniki Warszawskiej, jeden z autorów raportu.

    Warszawską siecią ciepłowniczą zarządza Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej – jej jedyny właściciel.

    – Podobny system, czyli dystrybuowanie ciepła przez jeden podmiot, jest także stosowany w Pradze, Monachium i Wiedniu. Jest on korzystny z kilku względów. Zarządca sieci ma stałą kontrolę nad jej stanem. Co więcej, nowe inwestycje planowane są tak, aby klienci byli w jak najmniejszym stopniu narażeni na brak zasilania w ciepło – wyjaśnia Mikołaj Włoch z Politechniki Warszawskiej, współautor raportu.

    Zupełnie inaczej wygląda zarządzanie siecią w Kopenhadze i Sztokholmie. W pierwszym z tych miast sieć ciepłownicza podzielona jest pomiędzy dwóch właścicieli. Z kolei w Sztokholmie prawie każdy wytwórca ciepła posiada własny odcinek sieci, a oprócz tego istnieje jeszcze dwóch niezależnych dystrybutorów kupujących ciepło u dostawców.

    W Warszawie głównym producentem ciepła jest firma Vattenfall Heat Poland, właściciel większości zakładów produkcyjnych.

    – Takie rozwiązanie pozwala na stałe monitorowanie produkcji, a w razie awarii systemu w jednym z zakładów mogą go zastąpić inne. Dzięki temu zdolności produkcyjne wszystkich jednostek są wykorzystywane efektywnie, a decyzje podejmowane szybko i sprawnie. W Sztokholmie, gdzie jest kilku producentów ciepła, konieczna jest ciągła wymiana informacji, a decyzje muszą być podejmowane wspólnie przez wszystkie firmy. Nie zawsze jest to łatwe i może utrudniać szybkie osiągnięcie zakładanych celów, co w konsekwencji odbija się na klientach – mówi Grzegorz Cegliński, ekspert Warszawskiego Ciepła.

    Wiodący producent ciepła dla Warszawy stara się wytwarzać je w sposób jak najbardziej przyjazny dla środowiska. Produkcja odbywa się przede wszystkim w elektrociepłowniach, a ciepłownie to jednostki szczytowe, które uruchamiane są rzadko i czas ich pracy jest ograniczany do niezbędnego minimum.

    – To, że głównym źródłem ciepła sieciowego w stolicy są elektrociepłownie, stanowi dla miasta ogromną zaletę. Ciepło i prąd są wytwarzane w kogeneracji, czyli w jednym układzie technologicznym. Pozwala to na zmniejszenie emisji spalin i zaoszczędzenie paliwa o ok. 30 proc. w stosunku do produkcji w dwóch odrębnych zakładach. Przekłada się to również na niską cenę generowanego ciepła – wyjaśnia Marta Gorczyca, ekspert Warszawskiego Ciepła. W Kopenhadze ok. 80 proc. ciepła produkuje się w elektrociepłowniach, podobnie jest w Sztokholmie czy w Pradze.

    – W porównaniu do innych miast nasz system jest bardzo wydajny i wysokosprawny. Niektóre systemy zasilane są przez trzy (Praga) lub cztery (Monachium, Sztokholm, Kopenhaga, Wiedeń) elektrociepłownie, wspierane także ciepłowniami i spalarniami, a warszawski przez większą część roku korzysta tylko z dwóch elektrociepłowni – dodaje Marta Gorczyca.

    Ponadto, w obu warszawskich elektrociepłowniach część produkowanej energii cieplnej i elektrycznej jest pozyskiwana ze spalania biomasy. Takie tendencje możemy również zauważyć w Europie.

    – W systemach ciepłowniczych Monachium i Kopenhagi jednostki węglowe są zastępowane przez bardziej nowoczesne i powodujące znacznie mniejsze zanieczyszczenie środowiska technologie wykorzystujące gaz, oleje opałowe lub biomasę – wyjaśnia Mikołaj Włoch.

    Warszawskie Ciepło to projekt edukacyjno-informacyjny, skierowany do mieszkańców Warszawy. Jego celem jest poszerzenie wiedzy na temat sposobów ogrzewania warszawskich budynków, ze szczególnym uwzględnieniem ciepła sieciowego, a także efektywnego gospodarowania ciepłem w mieszkaniach. Akcja edukacyjna rozpoczęła się w 2009 roku. Pomysłodawcami i inicjatorami projektu są: Vattenfall Heat Poland, Urząd m. st. Warszawy oraz Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej.