Automaticon… ze wstążeczką

Na tych targach po prostu trzeba być. Organizowane od 11 lat, są prawdziwie profesjonalną imprezą. Z roku na rok powiększa się grono wystawców  i jest to objaw wróżący dobrze na przyszłość.

Na atmosferze targów, podobnie jak na wszystkim w pierwszym tygodniu kwietnia br., cieniem położyło się odejście Jana Pawła II. Część firm zrezygnowała z dalszego uczestnictwa w tegorocznej edycji targów, a na swych stoiskach ustawiła kwiaty i portrety Ojca Świętego. Dała się też zauważyć mniejsza liczba odwiedzających, a sami organizatorzy zrezygnowali z imprez towarzyszących targom, w tym z tradycyjnej ceremonii wręczania nagród w konkursie o Złoty Medal Targów: werdykt komisji ogłoszono przez megafony, a nagrody wręczono kameralnie, na stoiskach zwycięzców.

Pierwsze trzy dni targowe przebiegły normalnie. Jak co roku targi odwiedziło kilka tysięcy specjalistów z całego kraju. Odliczając czwarty dzień szacuje się wstępnie, że frekwencja w tych dniach była jedynie o ok. 15 procent mniejsza niż w porównywalnym czasie ubiegłorocznej edycji (patrz wykresy).

Tegoroczny AUTOMATICON® zgromadził na 284 stoiskach znacząco większą liczbę Wystawców. Stanowi to wzrost o 25% w stosunku do roku ubiegłego. Zebrane na gorąco opinie Wystawców pokazują, że pomimo zaistniałych okoliczności impreza w dużym stopniu spełniła swoja rolę.

Na targach tradycyjnie nie zabrakło pięknych dziewczyn, ciekawych rozwiązań i wszechobecnych robotów. Niesamowite wrażenie sprawiał robot przemysłowy, przyuczony do roli „barmana”, serwujący różne (bezalkoholowe) trunki, delikatnie podający kubek z napojem, jeszcze  delikatniej sięgający po słomkę. Na sąsiednim stoisku inny robot cierpliwie… temperował ołówki, na których przedtem, za pomocą mniej rozwiniętego urządzenia, wykonał stosowne nadruki.

Najsympatyczniejsze roboty można było spotkać na stoisku firmy OMRON. Sztuczne kociaki prezentowały się jak… sztuczne kociaki (nie mam tu na myśli hostess), tyle tylko że nafaszerowane elektroniką, sensorami, detektorami i sterownikami umożliwiającymi im parodiowanie matki natury. A sympatię budziły dźwięki i niezdarne ruchy łapą (ściągnij). Między kotkami leżała nawet piłka-zabawka. Ale kuwety zabrakło…

Ciepło robi się na sercu na myśl o tym, że cały czas konstruujemy nasze własne urządzenia, oparte na rodzimych rozwiązaniach. Na jednym ze stoisk wypatrzyliśmy najtańszą na polskim (i nie tylko) rynku kamerę termowizyjną czy raczej – termograficzną. Starannie zaprojektowane, przemyślane urządzenie: od elektroniki, czujników wizyjnych i mechaniki począwszy, na obudowie i oprogramowaniu skończywszy.

W innym miejscu naszą uwagę zwróciło oprogramowanie o bardzo rozwiniętych możliwościach. Ten niszowy produkt dopiero wchodzi na polski rynek.  I drżyjcie inżynierowie, bo może kiedyś byle dyletant usiądzie przed „okienkami” i klikając myszką, korzystając z gotowej biblioteki podzespołów, jak z klocków lego skonstruuje działające urządzenie. A inżynierowie, wespół z informatykami, będą tylko dbali, by program mógł poradzić sobie z najbardziej niesamowitymi konfiguracjami.

„Jeśli uczeni twierdzą, że czegoś nie można zrobić, znajdźcie głupca, a on może odnajdzie ukryte rozwiązanie”. Innymi słowy, „zdrowy chłopski rozum” zawsze w cenie…

Oglądał i komentował: Maciej Stanisławski