W czerwcu wzrost produkcji przemysłowej zwolnił do nienotowanych od miesięcy 2 proc. Analitycy prognozowali wzrost o 5,8 proc.
Ekonomiści wieszczyli, że dobrych wyników produkcji przemysłowej nie da się utrzymać. Zapomnieli już o dwucyfrowych wzrostach, liczyli jednak, że w kolejnych miesiącach spowolnienie będzie stopniowe. Tymczasem po 7,7-proc. wzroście produkcji w maju w czerwcu dynamika spadła do 2 proc. Takiego wyniku nie spodziewał się nawet największy pesymista.
Pocieszający jest wciąż wyraźny wzrost w produkcji budowlanej – o 17 proc. w porównaniu z czerwcem 2010 roku.
Kolejny miesiąc z rzędu spadła natomiast dynamika cen produkcji sprzedanej, czyli tzw. inflacja producenta. Oznacza to, że presja kosztowa na firmy powoli słabnie i przestają one już tak silnie podnosić cen swoich towarów sprzedawanych hurtowniom i innym przedsiębiorcom. W czerwcu ceny produkcji były wyższe o 5,6 proc. wobec wzrostu o 6,5 proc. w maju.
– To najsłabszy wynik od października 2009 roku. Wygląda na to, że wyhamowanie wzrostu w gospodarce światowej zaczyna się odbijac na polskiej gospodarce – komentuje Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
– Wolniejszy wzrost produkcji przemysłowej jest przede wszystkim konsekwencją spadku popytu zewnętrznego – komentuje Wojciech Matysiak, ekonomista Pekao SA. – Opublikowany na początku miesiąca indeks PMI zasygnalizował, że tempo spadku zamówień eksportowych było w czerwcu najwyższe od 2 lat. W kolejnych miesiącach oczekujemy dalszego obniżenia tempa wzrostu produkcji przemysłowej. Nie wykluczamy nawet spadku produkcji w lipcu – dodaje.