Policja szuka sprawców kradzieży z terenu elektrowni w Bełchatowie dwóch pojemników z radioaktywnym izotopem kobaltu Co-60 i samych pojemników. Przedstawiciele elektrowni informują, że zawarte w nich źródła izotopowe nie zagrażają bezpośrednio życiu i zdrowiu ludzkiemu.
Z komunikatu jaki przesłała w piątek do PAP spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do której należy m.in. bełchatowska elektrownia wynika, że brak pojemników stwierdzono w trakcie prowadzenia prac modernizacyjnych wykonywanych w obszarze tzw. zbiorników odpopielania, które zlecone zostały zewnętrznej firmie.
Jak informuje rzecznik prasowy PGE GiEK SA Iwona Paziak brakujące pojemniki zawierające izotopy kobaltu służyły do pomiarów poziomu popiołu w zbiornikach. „Zainstalowane zostały w 1992 roku co oznacza, że w znacznym stopniu już zostały wyeksploatowane” – wyjaśniła. Dodała, że źródła izotopowe wielkości ziarnka grochu będące w ołowianych pojemnikach ochronnych ważących około 200 kg każdy, nie zagrażają życiu i zdrowiu ludzkiemu.
Z komunikatu wynika, że zagrożenie dla zdrowia pojawia się w momencie zniszczenia obudowy pojemnika i wydostania się źródła na zewnątrz. Wielkość zagrożenia zależy „od rzeczywistego czasu i odległości przebywania w obszarze jego oddziaływania”. „Pomimo znikomego ryzyka dla zdrowia ludzkiego, apelujemy o zachowanie wszelkich środków ostrożności w przypadku natrafienia na pojemniki i niezwłoczne przekazanie informacji pod nr tel. 44 737 75 24” – napisano w komunikacie.
Paziak zwróciła uwagę, że o zdarzeniu poinformowana została też Państwowa Agencja Atomistyki.
Jak poinformowała w piątek PAP policja, o kradzieży ołowianych pojemników została ona powiadomiona w czwartek. W ramach ich poszukiwań kontrolowane są punkty sprzedaży złomu.