W Polsce jest szansa rozwoju ważnego segmentu przemysłu lotniczego, produkcji śmigłowców i tym samym powrotu do tradycji sprzed 30-40 lat, kiedy to np. PZL-Świdnik były czwartym ich producentem w Europie – mówi Mieczysław Majewski, prezes zarządu tej spółki, należącej do grupy AgustaWestland.
Nie dzieje się to przypadkiem. Do polskiej tradycji i potencjału intelektualnego, inwestor dołożył duże środki (ok. 400 mln zł), także rozszerzył możliwości projektowe i biznesowe. PZL-Świdnik, podobnie jak inni krajowi producenci lotniczy, ma duże osiągnięcia i czuje się silny w dziedzinie płatowców, produkcji silników i kompozytów, natomiast z powodu luki technologicznej, słabszy jest w produkcji systemów elektronicznych, osprzętu i integracji systemów. W tym spółka ze Świdnika uzyskała wsparcie inwestora.
– Wkrótce rozpoczną się loty jednosilnikowego bezzałogowego systemu powietrznego o nazwie SW-4 Solo RUAS/OPH – mówi prezes Majewski. – W wersji RUAS, bez dodatkowego wyposażenia, jest to pilotowany z ziemi śmigłowiec o masie użytecznej (udźwigu) 610 kg, co pozwala mu przewozić nie tylko systemy obserwacyjne, komunikacyjne i wywiadowcze, używane w akcjach ratunkowych i poszukiwawczych, ale też uzbrojenie.
Ten wiropłat został w dużej części zaprojektowany i zmontowany w Polsce, natomiast integrację systemu i montaż komputera zadań zrealizowali inżynierowie z Cascina Costa.
Zarząd spółki – podobnie jak grupa AgustaWestland – jest przekonany, że ten bezzałogowy system odniesie duży sukces biznesowy.
Jednak dla PZL-Świdnik dużo większym wyzwaniem jest wdrożenie do produkcji AW149 – dwusilnikowego wojskowego śmigłowca klasy 8 ton, którego prototyp był prezentowany jesienią ub. roku podczas targów militarnych w Kielcach.
– Budowa śmigłowca, realizacja badań i prób w locie należą do naszych kompetencji, natomiast integracja systemów będzie realizowana pod nadzorem specjalistów z centrali we Włoszech – dodaje prezes Majewski. – Ale nawet po rozpoczęciu produkcji, produkt będzie systematycznie doskonalony i modyfikowany, przez co najmniej 20-30 lat.
Śmigłowiec ten został zaprojektowany, by sprostać potrzebom polskiej armii, która ogłosiła przetarg na 70 maszyn o różnym wyposażeniu: bojowym, transportowym i ratunkowym. Planowany jest także zakup wersji do zastosowań w marynarce wojennej (z systemem ochrony przed okrętami podwodnymi), co otwiera pole zainteresowania dla armii włoskiej.
Prezes PZL-Świdnik zwraca uwagę na dobrą współpracę przedsiębiorstwa z krajowymi partnerami, także ośrodkami naukowo-badawczymi. Jednak ocenia, że system zamówień projektów do realizacji przez polski przemysł lotniczy trzeba zmienić.
– Na Zachodnie to konsorcja przemysłowe są liderami projektów. To one decydują o kierunkach prowadzonych prac badawczo-rozwojowych, bowiem poniesione nakłady muszą im się zwrócić podczas wdrażania projektów – wyjaśnia Mieczysław Majewski. – Niestety, w Polsce liderami są często naukowcy otrzymujący całkowity zwrot kosztów z badań, które później nie są implementowane. Nasze projekty realizowane są często w ramach 50 proc. dofinansowania. Drugą część pokrywamy z własnych środków, dlatego też dbamy o to, aby nasze inwestycje zwróciły się w przyszłości.